Zespół badaczy z University College London opublikował ciekawy raport na temat zachowań wyszukiwawczych internautów urodzonych po 1993 roku. Podsumowanie badań (szeroko zakrojony desk research + analiza logów internetowych bibliotek) pod nazwą "Information Behaviour of the Researcher of the Future" dostępne jest tutaj (PDF, 2MB).
Raport pomaga obalić parę mitów na temat młodych użytkowników.
- Ich biegłość w posługiwaniu się komputerem w rzeczywistości często pozostawia wiele do życzenia. Większość młodych ludzi używa tylko najprostszych aplikacji i korzysta z relatywnie niewielu usług. Tymczasem starsi użytkownicy coraz lepiej radzą sobie z technologią.
- Umysłowe modele sposobu w jaki działa Internet są u młodych użytkowników niezbyt wyrafinowane. Młodzi ludzie często nie rozumieją, że Internet jest zbiorem zasobów od różnych dostawców. Bardzo często brandy wyszukiwarek Google i Yahoo są dla nich równoznaczne z siecią.
- Brak dowodów na to, że młodsi użytkownicy potrafią lepiej radzić sobie z wieloma źródłami informacji równocześnie. Jak zauważają autorzy raportu, chociaż doświadczenie z nowymi mediami od najmłodszych lat może wpływać na wykształcenie takich zdolności, zastanawiające jest to, czy nie odbija się to negatywnie na rozwoju zdolności sekwencyjnego przetwarzania informacji, koniecznego do nabycia biegłej umiejętności zwykłego czytania.
- Młodzi ludzie mają kłopoty z określeniem własnych potrzeb informacyjnych i wyborem właściwej strategii poszukiwania informacji. Często nie potrafią sformułować słów kluczowych i określić które z nich będą najbardziej efektywne. Zamiast tego zaobserwowano tendencję do używania zapytań w języku naturalnym ("po której stronie umieszczać menu?" - to jeden z wielu przykładów tego typu zapytań ze statystyk tego bloga 😉 )
- Bardzo szybkie wyszukiwanie informacji przez młodych użytkowników odbywa się kosztem czasu poświęcanego na ocenę wartości i wiarygodności wyników. Nastolatki mają problemy z oceną tego, które spośród wielu wyników wyszukiwania najlepiej odpowiadają ich potrzebom. (Liczne grono odwiedzających trafiło do tego artykułu na moim blogu wpisując w Google frazę "testy z mitów" 🙂 Sorry, to nie pomoże Wam w klasówce z polskiego, ale możecie dowiedzieć się czegoś o testach usability 🙂 ) Niektórzy z użytkowników uważają, że jeśli informacja została zindeksowana np. przez Yahoo, to znaczy że musi być ona wiarygodna... Użytkownicy często drukują znalezione dokumenty nawet bez rzucenia na nie okiem.
Uczniowie coraz rzadziej zaglądają do bibliotek, preferując zasoby online-owe. Badania użytkowników wirtualnych bibliotek naukowych wskazują, że:
- Standardowo przeglądanie tekstów naukowych trwa nie więcej niż 4 do 8 minut. Użytkownicy nie czytają, tylko pobieżnie skanują skacząc po stronach i przeglądają abstrakty. (To dotyczy także profesorów. Autorzy raporty piszą o wykształceniu się w ostatnich latach "nowego sposobu czytania".) Samo poszukiwanie informacji i nawigowanie zajmuje użytkownikom równie dużo czasu co zapoznawanie się ze znalezionym contentem.
- Daje się zaobserwować zjawisko "chomikowania" udostępnionych dokumentów, które są masowo ściągane, choć prawdopodobnie nigdy nie czytane.
- Często użytkownicy wolą korzystać ze znajomego Google niż z wyszukiwarki na konkretnym serwisie.
- Użytkownicy dokonują ewaluacji znalezionej informacji samodzielnie w ciągu kilku sekund.
- Generalnie zachowania użytkowników są mocno zróżnicowane i wpływa na nie wiele zmiennych demograficznych takich jak miejsce zamieszkania, szkoła, płeć, status itp.
Google Generation - pełny raport z badań
To ja dodam jeszcze od siebie jeden kwiatek – na oficjalnej stronie programu BigBrother fotki uczestników wyświetlane są za pomocą Flasha. Wszystkie się nie mieszczą, więc z boku są strzałeczki do przewijania w prawo i w lewo. Przyznam że mocno się zdziwiłem gdy wśród komentarzy znalazłem wypowiedź wskazującą że ktoś nie wiedział że można tych strzałeczek użyć żeby sobie przewinąć listę uczestników 🙂
Co ciekawe za sprawą Google’a zaczęło się mówić o wielkim powrocie do command line’a w interfejsach 🙂
Wystarczy popatrzeć w statystyki, żeby zobaczyć że wielu użytkowników wchodzi na strony wpisując fragmenty url-a w Google, a nie pełen url w pasek adresu przeglądarki. Wcale nie chodzi o to, że są to lamerzy, którzy nie wiedzą gdzie wpisać adres – po prostu odkryli, że w ten sposób bywa wygodniej 🙂 (W razie literówki Google poprawi błąd, nie trzeba troszczyć się o wuwuwu, często można sobie darować końcówkę…)
Ja osobiście przyznaję ,że znam wielu ludzi( i młodszych i starszych ) ,którzy nie widzą różnicy pomiędzy wpisem np.papiery wartościowe , a “papiery wartościowe” lub co oznacza paiery wartościowe -dom maklerski.
“zabierz google i nic nie wiedzą”
🙂
Jako starzy pierdziele możemy kiwać głowami z politowaniem nad dziećmi neo 😉 ale jednym z wyników tych analiz jest wniosek, że Google Generation zachowaniem w sieci nie odbiega jakoś szczególnie od starszych użytkowników.
U wszystkich internautów można zaobserwować podobne tendencje do coraz bardziej płytkiego, powierzchownego i niecierpliwego zapoznawania się z informacją. Sam dostrzegam to u siebie – coraz więcej rzeczy nie chce mi się pamiętać, czy jakoś szczególnie w nie zagłębiać, bo przecież nie mam czasu, a zawsze mogę to zrobić później, znajdę w Google jak będę naprawdę potrzebował… Coraz częściej “wiedza w świecie” zastępuje “wiedzę w głowie”, żeby posłużyć się określeniami Normana. Czuję, że coś na tym tracę, no ale dopóki potrafię wszystko znaleźć to chyba jest jeszcze OK 😉
Ten raport jest o tyle interesujący, że często można się spotkać ze strony agencji interaktywnych z twierdzeniem, że jeżeli serwis kierowany jest do młodego targetu, to wszystko wolno – młodzi rozkminią nawet najbardziej udziwniony i nieużyteczny interfejs. Otóż wcale niekoniecznie. Dlaczego ma im się chcieć?
Wyniki nie zaskakują, znając nasze dzieci neo. 🙂 Stara prawda, że jeśli nie trzeba się uczyć internetu, to ludzie się nie będą uczyć sprawdza się w najmłodszych pokoleniach. Wśród tych młodych ludzi, którzy zaczynali około 2000, wielu próbowało np. robić coś samodzielnie, zakładać strony, uczyć się HTML (a to przy okazji dawało wiedzę o sieci) – a teraz potrzebę wyrażania siebie przejęły serwisy społecznościowe i zdarza się, że ludzie używający internetu od paru lat, nie wiedzą rzeczy podstawowych.