Na UX Poland dwóch zagranicznych prelegentów (Josh Payton i ktoś jeszcze) w swoich prezentacjach pokazywali trailer z dokumentalnego filmu "Jiro Dreams of Sushi". Słyszałem już o nim wcześniej, ale teraz postanowiłem wreszcie obejrzeć. To naprawdę piękny i wzruszający film.
Jiro Ono jest szefem małego baru sushi w Tokio, który został oceniony na trzy gwiazdki w przewodniku Michelina. Jiro robi sushi od ponad 70 lat i jest w tym najlepszy. Jego restauracja ma tylko dziesięć miejsc i nie ma nawet toalety. Rezerwacje trzeba robić z miesięcznym wyprzedzeniem. Lunch kosztuje ok. 30 tys. yenów (~ 1300 zł).
Film jest rzeczywiście inspirujący… Do czego właściwie? Żeby być wytrwałym i próbować być jak najlepszym w tym, co się robi. Chociaż poświęcenie Jiro dla jego pracy jest trudne do naśladowania. 86-letni Jiro żyje swoją pracą. Pomysły na nowe sushi śnią mu się, budzi się w nocy i je zapisuje. (Znam to, pomysły na projekty lubią przychodzić w najdziwniejszych momentach.)
To co najbardziej podobało mi się w tym filmie, to związek Jiro z jego biznesowymi partnerami. Najlepsze sushi zaczyna się od najlepszych składników. Jest więc handlarz ryżem, który wie o nim wszystko. Swój najlepszy ryż sprzedaje Jiro, bo nikt inny nie potrafiłby go dobrze ugotować. Nie sprzedał go hotelowi Hyatt, bo nie wiedzieliby co z nim zrobić - nie wszystko da się kupić za pieniądze. Na niesamowitych targu rybnym w Tokio dostawcy Jiro wybierają dla niego najlepsze ryby. Tylko 1 z 10 tuńczyków nadaje się dla Jiro. Każdy z handlarzy specjalizuje się w jednym gatunku ryby. Sprzedawca krewetek mówi o tym, jak wybiera produkty: "Czasami kiedy widzę krewetkę o poranku, myślę sobie: ty będziesz dla Jiro". To niesamowity związek opierający się na wzajemnym szacunku i zaufaniu.
Uczniowie Jiro muszą poświęcić 10 lat pracy na to, żeby zdobyć podstawowe umiejętności. Jiro jest bardzo wymagającym szefem. Jest tak skoncentrowany i poważny, że goście stresują się jedząc u niego. Jednak Jiro jest bardzo user-centered 🙂 Dla kobiet przygotuje trochę mniejsze sushi. Jeśli zauważy, że ktoś jest leworęczny podaje sushi z lewej strony talerzyka. Bardzo stara się, żeby nie rozczarować gości, którzy czasem czekają rok na to, żeby u niego zjeść.
To też opowieść o sile prostoty. Jiro nie stosuje żadnych sekretnych metod. Robi to samo co inni, tylko dłużej, z większym doświadczeniem i wyczuciem, dokładniej, prościej i lepiej. Jego restauracja nie serwuje przystawek i innych dań, tylko sushi. "Najwyższa forma prostoty prowadzi do sukcesu."
Jeżeli można tu sobie pozwolić na jakąś analogię do designu, to projektowanie, to też w 90% rzemiosło - im dłużej to robisz, im więcej różnych projektów zrobisz, jeśli pracujesz z dobrymi ludźmi, będziesz coraz lepszy, szybszy, sprawniejszy. Nie można nauczyć się tego z książek ani w szkole.
"In the development of design skills, theory can get in the way of practice, but only until the theory becomes practice. With practice your intuition evolves, and the better you understand what you do, the deeper your intuition. Only once you do not consciously think about the theory anymore are you achieving mastery."
- Oliver Reichenstein, IA, "Learning to see"
@Wojtek
To jest głównie o pasji i wytrwałości w swojej robocie. Adekwatne do wszystkiego, zwłaszcza do wszelkiej pracy kreatywnej. I o umiejętności krytycznego spojrzenia na swoje produkty, co jest kluczowe do tego, żeby stawać się coraz lepszym. No i będę adwokatem diabła: czy z tą zmiennością w webdesignie, to nie przesada? Ile sajtów jest tak bardzo innowacyjnych, że nie bazuje na dobrze wypracowanych powtarzalnych schematach?
PS. Ja nie zazdroszczę Jiro – całe dnie babrać się w rybich flakach – blee 😉
Film jest bardzo ładny, tylko nijak się ma do designu. Jiro do perfekcji doprowadza bardzo powtarzalne schematy działania, u nas jest znacznie większa zmienność. Ofkors, zazdroszczę mu z całego serca.
“(Josh Payton i ktoś jeszcze) ” – tym drugim był Ian Fenn