Przeczytałem ostatnio ciekawą książkę Bruce'a Sterlinga: "Shaping Things". To już dość stara pozycja (2005), ale nadal inspirująca. Sterling znany jest jako autor cyberpunkowej prozy SF, ale ta bardzo ładnie wydana książeczka to coś innego - krótki esej na temat przyszłości designu.
Sterling opisuję historię przedmiotów codziennego użytku - to kolejno artefakty (proste obiekty wytwarzane ręcznie), maszyny (bardziej skomplikowane urządzenia zasilane mechanicznie), produkty (masowo wytwarzane w fabrykach) i "gizmos" - programowalne platformy (trochę jak iPhone, czy urządzenia z Androidem, Arduino?). Ostatnim stadium są "spimes" (neologizm Sterlinga pochodzący od "space in time", ponieważ mają to być obiekty "świadome" swojego położenia w czasie i przestrzeni).
Spimes
Spimes są fizycznymi manifestacjami projektów, które istnieją na początku w świecie wirtualnym. Powstają w komputerze jako model 3D i "przepis" na produkt. Wyobraźmy sobie, że kupując nową parę butów po prostu ściągamy z internetu plik z danymi, a dzięki drukarce 3D możemy wytworzyć fizyczną kopię obiektu. Gotowe buty są wyposażone w elektronikę, która pozwala na logowanie wszystkich informacji na temat ich użycia - fizyczne położenie, historia, opinie użytkowników. W ten sposób powstaje olbrzymia baza danych (big data!), dzięki której można optymalizować produkt. Kupując go dostajemy możliwość zapisywania do systemu naszych danych i podglądu statystyk innych użytkowników. Jeżeli nie wiem, gdzie zostawiłem moje buty, mogę je "wyguglać" w internecie (podobnie jak działa "Find My iPhone"). Zużyte buty oddajemy do recyclingu i drukujemy sobie kolejną parę - ich ulepszoną wersję. W ten sposób fizyczny produkt zmieni się w usługę.
Czy tak będzie?
Myślę, że nie jest to nieprawdopodobne. Sterling skupia się na idei, nie opisuje zbyt konkretnie jak spimes będą wyglądać - wiadomo, że kluczowe są możliwości wydruku różnego rodzaju materiałów i podłączenia spimes do sieci. Sterling pisze wprawdzie o "arphidach" (RFID), ale to rozwiązanie wydaje się raczej zbyt prymitywne. W każdym razie już teraz w przypadku wielu prostych przedmiotów nie trzeba zlecać produkcji gdzieś w Chinach - można skorzystać z możliwości drukarek 3D. Z serwisów takich jak Thingiverse już teraz można pobrać wiele różnych projektów gotowych od wydrukowania - narzędzia, zabawki, obudowy dla elektroniki konsumenckiej, rzeźby, gadżety, biżuteria. Powstał nawet projekt samochodu z drukarki 3D. Istnieje też kilka projektów open source samej drukarki 3D (np. ReRap) - każdy użytkownik za pomocą zbudowanego przez siebie urządzenia powinien wydrukować kolejne (drukarka może zreplikować w dużej części samą siebie) i przekazać je nowej osobie. Połączenie możliwości drukarek 3D i ubiquitous computing daje rewolucyjne możliwości. Mówi się już o drukowaniu elektroniki. To naprawdę może zmienić świat wzornictwa przemysłowego. Każdy z pecetem i darmowym programem do modelowania 3D takim jak Autodesk 123D może być designerem (?!).
http://youtu.be/Nlq4Nm254fM
Drukarki 3d mają już zastosowanie w medycynie (bo chyba taki był zamiar ich powstania), dziś ludzie chcą używać ich prawie do wszystkie, coś niesamowitego…
NASA is funding a 3D food printer, and it’ll start with pizza 🙂
Kto wie… Może Jiro zacznie drukować swoje sushi w 3D 🙂
Albo będziemy chodzili do osiedlowej drukarni wydrukować zakupy 😉
Rolą futurologii nie jest dla mnie przewidywanie przyszłości, ale inspirowanie przyszłości przez wyciąganie ekstremalnych wniosków z obecnych trendów i zadawanie pytań “co by było, gdyby?” Na przykład co by było, gdyby proces tworzenia wzornictwa wyglądał podobnie, jak proces tworzenia oprogramowania (analityka, kolejne wersje i upgrade-y)?
A ja podejrzewam, że najwyższej jakości produkty, te których ludzie najbardziej będą chcieć dla siebie i tak będą powstawały w specjalistycznych fabrykach, cały czas będzie podnoszona jakość materiału itp. a drukarki 3D nie będą w stanie ich dogonić, cały czas pozostając zabawką dla projektantów, pasjonatów. Nie przewidzimy przyszłości, bo jest interakcją rozwoju zbyt wielu dziedzin, nie tylko technologicznych, ale także społecznych, psychologicznych itp.
Ciekawe, fakt. Sam temat drukarek 3D ostatnio dość ofensywnie szturmuje wyobraźnię. Tym bardziej coraz częściej warto się zastanowić nad tym, co to przyniesie, w jakiej formie się przyda, jak się wkomponuje w codzienność i powtarzalne rytuały.
Drukowanie elektroniki brzmi trochę zbyt futurystycznie, ale jeśli byłoby to zminimalizowane do postaci uproszczonych sensorów…
Ciekawe też, jak bardzo się to się może przeciąć z mobilnością. Luźna dość myśl. Czy kiedyś będę mógł sobie wydrukować urządzenie mobilne, kupując jego wirtualny projekt?
Fajny temat 😉